tele-rada

No tak, „Houston, mamy problem!”. Staś zaczął wstawać i ciężko go zatrzymać. Wstaje przy wszystkim: żyrafkowym stoliczku Marcelinki, przy kanapie, przy stole i przy łóżku, przy kolanie… Jest to pewnien problem i dylemat. Snowboard (czytaj: szynę) z nóg powinno mu się zdjąć, ale…

buciki

Dziś, po niemalże 4 tygodniach czekania, naszym oczom ukazała się…Stasia stopa po tenotomii. Wrażenia? Smutek. Poprawa bardzo niewielka. Prawie żadna. Złość.

krótkie cięcie

Wczoraj rano dotarliśmy do miejscowości Y strwożeni samym faktem dzisiejszych działań. Wszystko się we mnie telepało. Miałam autostradę pędzących myśli w głowie. Najpierw trzeba zdjąć gips, który został założony w ubiegłą środę, jako siódmy już gipsior. Do dzieła zatem.

zapowiedź

Niektórzy z naszych „krzywych” znajomych są już po zabiegu tenotomii ścięgna Achillesa. Zuzię wczoraj to spotkało. A my? A my się doczekaliśmy daty. Łaskawie nas poinformował dziś Lekarz, że za we wtorek… tniemy!

„nie ode mnie to zależy”

W ubiegłym tygodniu szybko, szybko. Nawet bym powiedziała, że ekspresowo. O 11:30 już wyjeżdżaliśmy do domu. Nie zrobiłam zdjęć. Nie było takiej opcji. Nie dość, że ruch jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu to jeszcze kręciulaśny Staś utrudnia „dokumentowanie” postępów, a raczej…nie postępów (?) leczenia. W „karmiącym” pokoju żartujemy z …

pałąk

Tydzień temu nie napisałam. Tak się złożyło. Szybko, szybko, więc nie udało się zrobić zdjęć. Standardowo zanim zdejmą gips, czekam na Lekarza. Sam lekarz jest małomówny i ciężko z nim rozmawiać. Ale się nie poddaję. Dziś zaczepiłam za nurtujący mnie od dawna temat…

Barbara i stopy

Nie ma to jak sprawnie działający… mąż i jego zdolności szperacze. Wyszperał i zamówił książkę. Po polsku. No o czym? No jasne! O stopach. Nieważne że podręcznik jest dla kursantów i trzeba mieć trochę pojęcia o terminach… I to w ogóle zakrawa na „czarną magię” jakąś. No nic to! Najważniejsze, …

czerwona kartka

Standardowo rano zmiana gipsów. Od kiedyśniej historii z nieobecnością Lekarza, przyjęłam zasadę że „póki go nie zobaczę, to do gipsowni nie idę”. Dziś byliśmy przed 9:00. Numerek-rejestracja-karta-koniec korytarza. Przez tłum przebiłam się do pokoju „karmiącego”. Siedziała tam dziewczyna z synkiem i… szumisiem. 

kula u nogi

Pierwsza wizyta w miejscowości Y po powrocie do leczenia metodą Ponsetiego. I na „dzień dobry” łbem o ścianę. Jak ja uwielbiam tych naszych medyków. I straszenie rodziców też. No bo przecież jak człowiek zastraszony to i pokorniejszy i grzeczniejszy. Najgorszy pacjent to ten uświadomiony. A my chyba do takich należymy. A …