stopa nieskorygowana
Powoli żyjemy wyjazdem. Emocje nas trzęsą. Staś nie nosi butków i szyny od 15.07.2016. Zdjęłam (na własną rękę) Chociaż mogę się wyspać. Możemy. My. Wszyscy. Stopa jest ładna, ale też ładnie nam skręca…
Powoli żyjemy wyjazdem. Emocje nas trzęsą. Staś nie nosi butków i szyny od 15.07.2016. Zdjęłam (na własną rękę) Chociaż mogę się wyspać. Możemy. My. Wszyscy. Stopa jest ładna, ale też ładnie nam skręca…
A zatem mamy jasność!!! Jedziemy do Wiednia na konsultację do Dr.Radlera. Niestety, po wstępnym mailu i całej naszej historii okazało się, że warto się „pokazać”. Juuuhuuuu!!! Jest nadzieja i jest siła. Staśku nasz, teraz już musi być lepiej… (zdjęcie w nagłówku od Wujek Google)
Kasia postanowiła pisać o Tadziku. A ja? Ja pisałam do szuflady, myśląc, że to „tylko takie moje”. Taki rodzaj uwolnienia od ciężaru. Od niesienia problemu samemu. Ale coś we mnie pękło dziś.
Wraz z pełzaniem Stasia, zaczęły się problemy. Nowiuteńkie buciki zaczęły się…psuć. Chyba producent nie przewidział takiego stanu rzeczy. No cóż…Staś jest…wszechmocny.
Stasiek przewyższa prędkością zdobywanych umiejętności swego brata w tym wieku onegdaj. Rozwojem też przewyższa. Ignacy był chyba jednak bardziej…przewidywalny? I nie „skakał” kilku susów z takim rozmachem. W tym tygodniu Stasiek pobił chyba wszelkie rekordy…
Co by nie powiedzieć: każda szyna stosowana do leczenia dzieci jest nadal szyną: aluminiową lub innożelazową poprzeczką przymocowaną do butów. I tyle. Trzeba ją oswoić. Wymyśliłam zatem, że ukryję ją pod marynarskim płaszczykiem. W ten oto sposób powstał…szynowy ochraniacz.
Jak to bywa w różnych ośrodkach zdrowia, w których dzieli się wspólne…dolegliwości, tak i w miejscowości Y zawiązały się znajomości. Trzeba dzielić się niedolą. W ten oto sposób powstało towarzystwo babskie: ja i Kasie-sztuki dwie.
Standardowo rano zmiana gipsów. Od kiedyśniej historii z nieobecnością Lekarza, przyjęłam zasadę że „póki go nie zobaczę, to do gipsowni nie idę”. Dziś byliśmy przed 9:00. Numerek-rejestracja-karta-koniec korytarza. Przez tłum przebiłam się do pokoju „karmiącego”. Siedziała tam dziewczyna z synkiem i… szumisiem.
Dziś dzień jest taki, że odechciewa się wszystkiego już. Rzeczywistość Matki Polki. Od samego rana jakiś…rozgardiasz. Ignaca przebierałam 4 razy. I mokro i…treściwie. Jednak też i sukces. Nocnikowe kluski dwie. Stasiek usypiał na raty. Dziś jest dzień z cyklu: „Noś mnie tylko.” Budził go jak nie Ignacy, który co chwila …
Po ostatnich gipsowych niespodziankach, wujek Romek zabrał się za „naprawianie” Stasia stopy, tłumacząc nam wnikliwie o co chodzi z fizjoterapią takiej stopy i dlaczego dla tak małego dziecka wszelkie unieruchomienie jest niewskazane. To było pierwsze zderzenie z innym podejściem. Bardziej ludzkim. I całościowym, co było mi bliższe.
Rano, po neoobchodzie, poinformowano mnie, że wyniki badania CRP z nocy mają tendencję spadkową. Ale jeszcze ok. 9 pobiorą krew do badania, zrobią USG. „Jak będzie CRP spadkowe i USG będzie czyste, puszczę Was do domu!”-powiedziała Neonatolog. „Juhuuuuuuu! Trzeba być dobrej myśli!”-wrzeszczało we mnie całe moje szczęście.
Ilość informacji sprzecznych rozzłościła i mnie i Martę. I Pawła. Kolega Stasia, Władzio, miał żółtaczkę. Leżał w kaftanie i się grzał. My mieliśmy wyjść do domu. Niestety, marne nasze nadzieje. Po pobraniu krwi Stachowi okazało się, że CRP ma tendencję rosnącą,a co za tym idzie… nie puszczą nas do domu. …